Parafialna Droga Krzyżowa ulicami Męciny


W piątek, 7 kwietnia wyruszyliśmy ulicami naszej parafii na Drogę Krzyżową, z uwagi na aurę wręcz ekstremalną. Dziękujemy Akcji Katolickiej za przygotowanie, a wszystkim uczestnikom wspólnej, pasyjnej modlitwy gratulujemy wytrwałości w trak trudny, niepogodny czas! Poniżej rozważania przygotowane na poszczególne stacje.

Stacja I

PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

Piłat rzekł do nich: Oto człowiek. Gdy go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołał!: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! Rzekł do nich Piłat: Weźcie go i sami ukrzyżujcie. Ja bowiem nie znajduję w nim żadnej winy (J19, 5-6).

I ciebie, błogosławiony Franciszku, zabrali do więzienia, zamknęli razem z przestępcami i zagrozili, że jeśli nie zdradzisz tajemnicy Matki Bożej, zostaniesz tam już na zawsze. Powiedzieli ci, że spalą cię żywcem. Taka groźba nawet dla dorosłego człowieka byłaby straszna, a co dopiero dla dziewięcioletniego dziecka! Nie wiedziałeś przecież, że wraz z Hiacyntą i Łucją staliście się ofiarami okrutnej gry. Na nic jednak zdały się te groźby chociaż musiałeś się ich bardzo przestraszyć. Kiedy cię wyprowadzano z celi, stanąłeś przed niewyobrażalnym dylematem. Ta próba była prawdziwym aktem męczeństwa.

W trakcie modlitwy różańcowej w więzieniu odważnie, ale delikatnie, zwróciłeś uwagę jednemu z więźniów, który ukląkł do modlitwy w berecie na głowie. Ten biedny człowiek oddał ci go bez sprzeciwu. Być może wcześniej nikt nie nauczył go modlitwy i godnej postawy. Obecność dzieci w więzieniu musiała w sercach przestępców wzbudzić uśpione uczucia. Kto wie, może któryś z nich przypomniał sobie dzieciństwo lub pomyślał o losie swojego dziecka, które stało się sierotą dlatego, że on odbywał karę w więzieniu?

Ty, błogosławiony Franciszku, zachowywałeś się bardzo dzielnie i gdy widziałeś, że Hiacynta nie wytrzymuje ciężaru tęsknoty, pocieszałeś ją słowami: „Ofiarujemy to Jezusowi za grzeszników”.

I mnie zdarza się przebywać w różnego rodzaju więzieniach, doświadczać różnych zniewoleń, być zakładnikiem niechcianych i trudnych sytuacji. Niech moje zalęknione serce także będzie ofiarne, tak jak twoje. Niech mocno zaufa Bogu. Niech znajduje pociechę i pomoc w modlitwie i w jedności z Jezusem.

 

Stacja II

PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA

Wielokrotnie się zdarza, że osoby aktywne, które głoszą słowo Boże, niespodziewanie zostają w jakiś sposób unieruchomione i zmuszone do leżenia w łóżku. „Wróg ludzkości” często wykorzystuje takie sytuacje, aby przekonać te osoby, że ich życie jest bezużyteczne i stanowi jedynie ciężar dla innych. Powinniśmy jednak pamiętać o słowach Jezusa na temat Sądu Ostatecznego: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili (Mt 25,45).

Ty, błogosławiony Franciszku, zostałeś zmuszony do porzucenia wszelkiej aktywności i ograniczenia się tylko do modlitwy. W tym czasie próbowałeś sprawiać jak najmniej problemów i jak najbardziej oszczędzić cierpienia bliskim, dlatego niosłeś swój krzyż w ukryciu i własny pokój zamieniłeś w małe duszpasterstwo dla tych wszystkich, którzy przychodzili cię odwiedzić. Pomimo groźby zarażenia się zapaleniem płuc, jakaś tajemnicza siła przyciągała do ciebie ludzi. Odwiedzali cię i miejscowi, i przyjezdni, siedząc nieraz długo przy twoim łóżku i mówiąc: „Nie wiem, co Franciszek ma w sobie! Człowiek czuje się tu tak dobrze!” A sąsiadka, zresztą podobno nigdy niewierząca w objawienia, mówiła do twojej mamy: „Wchodząc do pokoju Franciszka ma się wrażenie, że się wchodzi do kościoła”. Tylko Bóg wiedział ile wysiłku kosztował cię ten uśmiech, który tak przyciągał ludzi.

Błogosławiony Franciszku, proszę cię, wstawiaj się i za mną. Nie chcę uciekać przed swoim krzyżem, nie chcę buntować się przeciw Bogu. Chcę nieść swój krzyż w ukryciu, razem z Jezusem, moim Panem i Zbawicielem. Widząc jak cierpliwie znosiłeś wszelkie cierpienia dopuszczone przez Boga, pragnę i ja
w swoim cierpieniu być takim jak ty świadkiem Bożej miłości. Niech i mój krzyż, przyjęty z miłością, wyda błogosławiony owoc.

 

Stacja III

PIERWSZY UPADEK POD KRZYŻEM

Od czasu, kiedy Anioł polecił w czasie widzenia: „Ze wszystkiego, co możecie, składajcie Bogu ofiary, jako akt zadośćuczynienia za grzechy, którymi jest obrażany, oraz za nawrócenie grzeszników”, ty, błogosławiony Franciszku, we wszystkim, co robiłeś, próbowałeś znaleźć jakąś możliwość, aby ofiarować swoje cierpienia w tej intencji.

To zdanie wypowiedziane przez Anioła zapadło ci głęboko w pamięć. Nieustannie martwiłeś się o to, aby wynagrodzić Panu Bogu liczne grzechy, które Go obrażały. W trakcie objawień ogromne wrażenie zrobiło na tobie smutne oblicze Pana Jezusa, a kiedy twoja siostra wraz
z kuzynką pomagały ci przygotować się do ostatniej spowiedzi, powiedziałeś: „Być może, że z powodu tych grzechów Pan Jezus jest taki smutny”. Zaraz potem oznajmiłeś, że jesteś gotowy już więcej nie grzeszyć.

Pan Bóg obdarzył cię czułym sumieniem. Wielokrotnie w trakcie objawień ukazywałeś tę cechę, na przykład gdy odmówiłeś wypasu owiec na posiadłości chrzestnej bez wcześniejszej jej zgody lub gdy zwracałeś uwagę swojej siostrze i kuzynce, że używają nieodpowiednich słów.

Błogosławiony Franciszku, ofiarujący modlitwy i umartwienia jako wynagrodzenie za grzechy znieważające Boga i za grzechy popełnione przeciwko Najświętszej Maryi Pannie, módl się także za nami. Niech i moje serce lęka się obrazić Boga grzechem nawet lekkim, a jeśli się to przydarzy, niech zawsze dźwiga się jak najszybciej z upadku poprzez Sakrament Pojednania.

 

Stacja IV

PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ

Można odnieść wrażenie, że ty, błogosławiony Franciszku, w trakcie objawień pozostawałeś trochę w cieniu. Takie wrażenie mogła spowodować odpowiedź Przenajświętszej Pani na pytanie Łucji czy pójdziesz do Nieba: „Tak, ale musi jeszcze odmówić wiele różańców”. Twoją rolę w objawieniach wydaje się umniejszać także to, że mogłeś jedynie oglądać Anioła i Matkę Bożą i nie słyszałeś, co mówili ani też nie mogłeś nawiązać rozmowy.

A jednak wzruszająca jest twoja pokora, z jaką zareagowałeś na słowa Matki Bożej. Szczęśliwy okazywałeś radość z powodu obietnicy, że dostaniesz się do Nieba: „O moja Droga Pani! Będę odmawiał tyle różańców, ile będziesz chciała!”. Od tej chwili miałeś zwyczaj oddalać się od Hiacynty i Łucji, by
w skupieniu modlić się na różańcu. Fakt, że jako pierwszy poszedłeś do Nieba na spotkanie z Maryją, chociaż w trakcie pierwszego objawienia wydawało się, że zostaniesz zabrany jako ostatni, skłania do zastanowienia się, jak wiele różańców musiałeś odmówić, zanim umarłeś! Widocznie w oczach Boga była to wystarczająca liczba, aby pójść do Nieba najwcześniej.

Ludzie z okolicy do tego stopnia byli przekonanitwojej świętości, że powierzali ci swoje naglące prośby abyś za sprawą modlitwy uzyskał dla nich potrzebne z Nieba łaski do rozwiązania ich problemów. Także ja zwracam się do ciebie z prośbą: daj mi takie umiłowanie modlitwy różańcowej, jakie widzę
u ciebie. Niech moje serce pragnie ciszy i odosobnienia, aby rozważać tajemnice życia Jezusa i Maryi.

Błogosławiony Franciszku, rozradowany widokiem Pani z Nieba, posłuszny Jej słowom, słyszanym i przekazanym ci przez Hiacyntę i Łucję, tęskniący za Matką Bożą – módl się za nami.

 

Stacja V

SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI

Błogosławiony Franciszku, poruszająca jest twoja skłonność do kontemplacji w ciszy – tej ciszy, która być może wielu ludziom wydaje się słabością
i ułomnością w twoim uczestnictwie w objawieniach.
Ty w swej pokorze,
w momencie trzech objawień Anioła i przede wszystkim sześciu objawień
w Cova da Iria (czyt.
kowadairia), w tej ciszy spotkałeś Boga. Jak Szymon
z Cyreny, pragnąłeś pomóc Jezusowi dźwigać Jego krzyż. Aby się modlić
i składać swe ofiary, lubiłeś ukrywać się przed Hiacynta i Łucją. Siostra
i kuzynka często odnajdywały cię za jakimś murem albo krzakami. Tam modliłeś się na kolanach albo rozmyślałeś, bo jak mówiłeś: „Pan Jezus jest taki smutny z powodu tylu grzechów!”. Gdy zaś dziewczynki chciały do ciebie dołączyć, odpowiadałeś im z niezwykłą dojrzałością: „Wolę modlić się sam, aby rozmyślać i pocieszać Pana Jezusa, który jest taki smutny!”.

Pewnego dnia Łucja zapytała cię, co wolisz: pocieszać Pana Jezusa czy nawracać grzeszników, żeby już więcej dusz nie szło do piekła? Odpowiedziałeś jej: „Wolę pocieszać Pana Jezusa. Czy nie zauważyłaś, jak Matka Boża
w ostatnim miesiącu zasmuciła się, kiedy mówiła, żeby więcej nie obrażać Pana Boga, który jest i tak bardzo obrażany? Ja bym chciał pocieszyć Pana Jezusa,
a potem nawracać grzeszników, żeby Go już nie obrażali”.

Błogosławiony Franciszku, pocieszycielu zasmuconego Boga, módl się także za nami. Niech i moje serce potrafi w ciszy i ukryciu pomagać Jezusowi obecnemu w człowieku, którego przerasta dźwigany w samotności krzyż. Niech odtąd moim duchowym pragnieniem będzie wnosić uśmiech i nadzieję w życie bliźniego przytłoczonego smutkiem i cierpieniem.

 

Stacja VI

ŚW. WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI

Św. Weronika, współczująca cierpiącemu Jezusowi, towarzyszyła Mu
w Męce nie tylko myślą i uczuciem, ale i tym miłosiernym gestem, który wymagał od niej odwagi. W nagrodę otrzymała wizerunek bolesnego Oblicza, odbity na chuście, błogosławioną Pamiątkę Zbawiciela. Tak cenną, że odtąd tę dzielną
niewiastę ludzie zaczęli nazywać nowym imieniem: vera eikon („prawdziwy wizerunek”).

Także ty, błogosławiony Franciszku, zawsze uśmiechnięty, zawsze uprzejmy i ustępliwy, i ty miałeś w swoich rękach cenną dla ciebie pamiątkę,
z wizerunkiem tak bliskiej sercom Portugalczyków Czarnej Madonny, Matki Bożej z Nazarė, narodowego sanktuarium, znajdującego się niedaleko Fatimy. Może twój tato przywiózł ci ją z odpustu, a może kochająca mama? Pokazywałeś ją z wielką radością Łucji i innym dzieciom, a wszystkie zachwycały się nią. Chusteczka zaczęła przechodzić z rąk do rąk i wkrótce znikła. Szukano jej, ale nie znaleziono. Trochę później Łucja odnalazła ją w kieszeni jednego malca. Chciała ci ją oddać, ale chłopczyk twierdził, że chustka jest jego, że on też taką dostał od swoich rodziców. Wtedy, aby skończyć
z kłótnią, zbliżyłeś się i powiedziałeś: „Zostaw mu ją! Nic mi po tej chusteczce!”. Twoim prawdziwym skarbem był wizerunek Jezusa Chrystusa
w czasie objawień odbity w twoim sercu.

Błogosławiony Franciszku, zawsze uśmiechnięty i uprzejmy dla wszystkich, módl się za nami. Uchroń moje serce od chciwości, niech będzie wolne od niszczącej zazdrości. Człowiek chciwy potrafi zazdrościć nie tylko pieniędzy
i dóbr materialnych, ale także dóbr duchowych, których mu brakuje i za którymi tęskni jego serce. Taki człowiek zazdrości innym silnej wiary, poczucia wolności i godności dziecka Bożego, a zwłaszcza tego, że potrafią oni kochać
i cieszyć się przyjaciółmi bardziej niż pieniędzmi. Niech moje serce będzie przepełnione wdzięcznością za te dary, którymi Bóg mnie obdarza każdego dnia. Niech potrafi je przyjąć i służyć nimi ludziom. Niech oblicze Jezusa Chrystusa odbije się na zawsze w mojej duszy. To będzie mój skarb cenniejszy nad wszystko inne.

 

Stacja VII

DRUGI UPADEK POD KRZYŻEM

Błogosławiony Franciszku, niestrudzony w wypełnianiu wezwania Anioła
i Matki Bożej. Byłeś pod ogromnym wrażeniem wiecznej męki grzeszników, którą ci cierpieli, jeśli nie zdążyli odpowiednio wcześniej zmienić swojego życia. W imię miłości do Boga i do bliźniego szukałeś okazji do umartwienia się. Porzuciłeś wiele rzeczy, które wcześniej sprawiały ci przyjemność. Czasami mówiłeś: „Matka Boża powiedziała, że będziemy bardzo cierpieć! Nic nie szkodzi. Wszystko przecierpię, co tylko będzie chciała! Ja tylko chcę dostać się do Nieba!”.

Gdy pewnego dnia Łucja okazywała niezadowolenie z powodu nieprzyjemności, jakich doświadczyła w rodzinie, przypominałeś jej: „Przestań! Czy Matka Boża nie powiedziała ci, że będziemy musieli wiele cierpieć, aby zadośćuczynić naszemu Bogu i jej Niepokalanemu Sercu za tyle grzechów, którymi są obrażani? Jeżeli tymi cierpieniami możemy nawrócić grzeszników, powinniśmy się cieszyć”.

Swoje jedzenie przeznaczone na cały dzień, oddawałeś najpierw owcom,
a później grupie biednych dzieci z okolicy.

W samym środku lata, w czasie wielkiego upału, odmawiałeś sobie picia. „Chcę cierpieć za nawrócenie grzeszników” – powiedziałeś odmawiając Łucji, podającej ci dzbanek chłodnej wody.

Jak to możliwe? Jak sprostać takiemu wyzwaniu? Odpowiedź być może tkwi w tym, że choć wizja Piekła wstrząsnęła tobą, to jednak całą twą uwagę skupił Bóg, Trójca Przenajświętsza w tym świetle ogromnym, które przenikało do głębi twej duszy. Wszak powiedziałeś: „Myśmy płonęli w tym świetle, które jest Bogiem, i nie spaliliśmy się. Jakim jest Bóg! Tego nie można wypowiedzieć słowami!”.

Błogosławiony Franciszku, wyrzekający się jedzenia, by złożyć z tego ofiarę Bogu w strasznym upale wyrzekający się wody za nawrócenie grzeszników, twoja postawa jest wyzwaniem dla nas wszystkich, którzy dajemy się ponieść grząskiej fali wygodnego i przyjemnego życia. Naucz i mnie utkwić wzrok
w Bogu, tak aby nie zatrzymywać się nad swoim upadkiem, nad słabością
i grzechem, które zawsze będą udziałem człowieka. Naucz mnie raczej skupiać się na miłości Bożej i pragnieniu służenia Mu w duchu wyrzeczenia.

 

Stacja VIII

PAN JEZUS SPOTYKA PŁACZĄCE NIEWIASTY

Błogosławiony Franciszku, ty także spotykałeś na swej drodze „płaczące niewiasty”, złamane smutkiem i nieszczęściem. Pewnego dnia starsza siostra Łucji, Teresa, która wyszła za mąż i osiedliła się w miejscowości Lomba, przyjechała do domu rodzinnego, aby opowie­dzieć jej o problemie pewnej biednej kobiety, której syn został niewinnie oskarżony i skazany za przestępstwo, którego nie popełnił. Jeśli nie udowodniłby swojej niewinności, czekała go zsyłka na wygnanie lub długie lata w więzieniu. Łucja w czasie drogi do szkoły podzieliła się tym zmartwieniem z tobą i Hiacynta. Twoja odpowiedź, Franciszku, była natychmiastowa: „Słuchaj! Podczas gdy ty pójdziesz do szkoły, ja pozostanę z Jezusem ukrytym i będę Go o to prosił”.

Po skończonych lekcjach Łucja przyszła do kościoła i od razu zapytała cię: „Czy prosiłeś o tę łaskę Pana Jezusa?”. Odpowiedziałeś jej bez wahania: „Tak! Powiedz twojej siostrze Teresie, że za kilka dni ten syn wróci do domu”. Rzeczywiście w kilka dni później biedny chłopak był już w domu i przyszedł
z całą rodziną na miejsce objawień podziękować Matce Boskiej za otrzymaną łaskę. Mówiło się o tobie, błogosławiony Franciszku, że kiedy ktoś prosił cię
o modlitwę w jakiejś intencji, z wyprzedzeniem przepowiadałeś, co się wydarzy. Pewnego dnia weszła do twojego pokoju jedna kobieta z Casa Velha imieniem Marianna. Była zmartwiona, gdyż jej mąż wyrzucił syna z domu i prosiła
o łaskę pojednania syna z ojcem. Powiedziałeś jej wtedy: „Niech pani będzie spokojna. Ja niedługo pójdę do Nieba i kiedy tam będę, poproszę o tę łaskę Matkę Boską”. W popołudnie tego dnia, w którym odszedłeś z tego świata, ów syn prosił po raz ostatni ojca o przebaczenie. Raz mu go już odmówił, bo syn nie chciał się poddać wymaganym warunkom. Teraz jednak poddał się wszystkiemu, czego ojciec od niego wymagał i pokój zapanował znowu w tym domu.

Błogosławiony Franciszku, wypraszający ludziom łaski przez cichą samotną modlitwę w kościele, otrzymujący od Boga łaski poprawy życia, zgody
i zdrowia dla proszących o nie, módl się za nami w naszych potrzebach
(wymienić).

 

Stacja IX

TRZECI UPADEK POD CIĘŻAREM KRZYŻA

Szatan tak nienawidził Zbawiciela, idącego w pokorze na śmierć po to, by pokonać jej skutki i odkupić ludzkość z grzechu, że poprzez upadla chciał przygwoździć Go do ziemi, zniechęcić i powstrzymać. Podobno ten trzeci upadek był najgroźniejszy, najbardziej bolesny, najbardziej przygnębiający.

Pewnego razu i ty, błogosławiony Franciszku, osobiście doświadczyłeś wizji szatana. My możemy się tylko domyślać, jak ciężkim i przygniatającym przeżyciem było to dla takiego dziecka, jak ty. Obie dziewczynki, Hiacynta
i Łucja, szły za owcami, umilając sobie drogę zabawami: skakaniem z kamienia na kamień i powtarzaniem głośno słów, aby usłyszeć echo.
Ty, jak to miałeś w zwyczaju, oddaliłeś się od nich, aby w ciszy oddać się swojemu powołaniu do modlitwy.

Po upływie jakiegoś czasu siostra i kuzynka usłyszały, jak głośno wołasz na pomoc Matkę Bożą. Zaniepokojone, że przydarzyło ci się coś złego, zaczęły cię szukać. Znalazły cię skulonego, klęczącego na ziemi i trzęsącego się. Później, zduszonym ze strachu głosem, wyjaśniłeś dziewczynkom: „Tu było jedno z tych zwierząt piekielnych, które pluło na mnie ogniem”.

Ty, błogosławiony Franciszku, z troski o swoją siostrę miałeś w zwyczaju zabraniać jej powracania myślami do wizji Piekła, aby się nie bała. Nakazywałeś jej myśleć więcej o Matce Bożej i Panu Jezusie. Dlatego obie dziewczynki wykorzystały nadarzającą się okazję i wypomniały ci, że im kazałeś się nie bać, a sam jako pierwszy skuliłeś się ze strachu.

Błogosławiony Franciszku, straszony przez szatana, który cię nienawidził za twoje modlitwy módl się za nami. W godzinie próby, w godzinie ciemności, wspieraj moje serce, aby wytrwało w wierności przy Bogu.

 

Stacja X

PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

Bóg-Człowiek obnażony, wystawiony na wstyd. Podeptana wrażliwość. Pan Jezus, który przed ukrzyżowaniem pozwolił się obnażyć i wystawić na pośmiewisko, pokutuje za tych, którzy świadomie zatracają to poczucie wstydu, a nawet wystawiają je na sprzedaż za judaszowskie srebrniki. Zwykle człowiek, a szczególnie dziecko, ma wrodzone poczucie wstydu.

Ty, błogosławiony Franciszku, byłeś ostrożny w udzielaniu rad, przez co sprawiałeś wrażenie bardzo mądrego jak na swój wiek. Jednak kiedy widziałeś zagrożenie grzechem, nie zawahałeś się zwrócić Łucji śmiałej uwagi. Kiedy pewnego dnia Łucja doszła do twojego domu, pożegnała grupę dzieci szkolnych, które szły z nią i weszła, żeby odwiedzić ciebie i twoją siostrę. Ponieważ usłyszałeś hałas, zapytałeś ją: „Szłaś z nimi wszystkimi?” „Tak!” „Nie chodź z nimi. Możesz się nauczyć grzeszyć. Po szkole idź raczej na chwilę do kościoła odwiedzić Jezusa ukrytego, a potem wracaj do domu sama” – ostrzegałeś ją.

Ty, błogosławiony Franciszku, dobrowolnie ponosiłeś ofiary i byłeś niestrudzony w ich wymyślaniu, aby ci, którzy grzeszą, mieli przed śmiercią możliwość żałowania za swe grzechy i pojednania się z Bogiem. Uproś także dla mnie serce czyste i czyste oczy. Niech oglądam Boga – teraz przez wiarę,
a kiedyś twarzą w twarz. Błogosławiony Franciszku, unikający złego
i gorszącego towarzystwa, módl się za nami.

 

Stacja XI

PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY

Wszystko wydaje się kończyć, wszelkie nadzieje wydają się płonne. Jezus do krzyża przybity! Stojąc wobec Pana na krzyżu, stojąc wobec naszych sytuacji po ludzku bez wyjścia, kiedy zawodzi wszystko i wszyscy, rozważmy, czy może być jeszcze jakaś nadzieja, skąd może nadejść pomoc? Co może być naszym umocnieniem?

Błogosławiony Franciszku, ty doznałeś tego nadzwyczajnego umocnienia. Posłuszny wezwaniu do modlitwy, na kolanach, z twarzą ku ziemi, odmawiałeś różaniec, kiedy zjawił się Anioł, trzymający w lewej ręce kielich. Nad kielichem unosiła się święta Hostia, z której spływały krople krwi do kielicha. Nagle kielich z Hostią zawisł w powietrzu, Anioł klęknął i trzykrotnie powtórzył tę oto modlitwę: „O Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty, ofiaruję Wam Najdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata jako zadośćuczynienie za zniewagi, świętokradztwa i obojętności, którymi jest obrażany. Przez niezmierzone zasługi Przenajświętszego Serca i za przyczyną Niepokalanego Serca Maryi błagam
o nawrócenie biednych grzeszników”.

Następnie Anioł podniósł się z klęczek, wziął do swych rąk kielich i Hostię. Hostię Św. dał Łucji, a Krew z kielicha rozdzielił między Hiacyntę i ciebie, błogosławiony Franciszku, mówiąc równocześnie: „Przyjmijcie Ciało i pijcie Krew Jezusa Chrystusa, tak strasznie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi, pokutujcie za ich grzechy i pocieszajcie Boga waszego”. I choć ty, błogosławiony Franciszku, byłeś wtedy dzieckiem i nie zrozumiałeś wszystkiego, co się wydarzyło, to za wszelką cenę chciałeś podzielić się swoją nieopisaną radością: „Ja czułem, że Bóg jest we mnie, ale nie wiedziałem, jak to się stało”. I skłaniając głowę ku ziemi, pozostałeś bardzo długo na modlitwie.

Błogosławiony Franciszku, umocniony Krwią z kielicha Anioła; pełen radości płynącej z przyjścia do ciebie Jezusa w Komunii świętej; gotów wszystko wycierpieć, by osiągnąć Niebo, módl się za nami, abyśmy i my czerpali siłę
z Eucharystii, przyjmowanej w czasie Mszy świętej.

 

Stacja XII

PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU

Jak umierał Pan Jezus? Mówił: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Kiedy ujrzał Matkę i stojącego obok niej ucznia, którego miłował, rzekł do Niej: „Niewiasto, oto syn twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto matka twoja”. Łotrowi powiedział: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju”. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Eli, Eli, lema sabachthani!”’, to znaczy: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A gdy skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!”. Wtedy zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha. Tak umierał Jezus. setnik, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł o Jezusie: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym”.

Jak umierał błogosławiony Franciszek? W ostatnim dniu życia, który spędził na ziemi, a był to piątek, towarzyszyły mu Łucja i jego siostra, które nie odstępowały go na krok. Nie miał już sił modlić się na głos, więc poprosił je, aby odmówiły głośno za niego różaniec. Wieczorem Łucja pożegnała się z nim. Zdławionym silnymi emocjami głosem powiedziała: „Franciszku, do widzenia! Jeżeli odejdziesz do Nieba tej nocy, pamiętaj, nie zapomnij o mnie, słyszysz?” Franciszek z trudem odpowiedział: „Nie zapomnę o tobie. Bądź spokojna. Do zobaczenia w Niebie!”. Była już godzina dziesiąta. Do matki chrzestnej, którą poprosił na kilka chwil przed tym, jak wydał ostatnie tchnienie, skierował prośbę, aby go pobłogosławiła i wybaczyła mu wszystkie nieprzyjemności, jakich jej przysporzył. Przed samą śmiercią zwrócił się do swojej mamy i powiedział: „Mamo, spójrz tam, koło okna, jakie piękne światło!” Nieco później już nie żył, a jego twarz rozjaśniał uśmiech. Bez ciężkiej agonii, bez żadnego jęku ani stęknięcia, z lekkim uśmiechem na ustach, dusza tego aniołka oddzieliła się od ciała i uniosła powoli ku Niebu. Hiacynta powiedziała do zgromadzonych przy łóżku Franciszka: „Dlaczego płaczecie? Przecież on się uśmiecha. On nie umarł – on poszedł do Nieba”. W dniu śmierci miał skończone równo dziesięć lat, dziewięć miesięcy i dwadzieścia cztery dni.

Błogosławiony Franciszku, pragnący w Niebie sprawiać radość Bogu, żegnający się słowami: „Do widzenia w Niebie!”, módl się za nami. Niech dzień mojej śmierci będzie dla mnie dniem upragnionego spotkania z Jezusem i z Duchem Świętym w chwale Boga Ojca. Amen.

 

Stacja XIII

PAN JEZUS Z KRZYŻA ZDJĘTY

Dla chrześcijanina to jest kluczowy moment – próba wiary. W którą stronę pójdzie moje serce? Co wybierze? Czy można odkryć sens w tym, co jest śmiercią, złem i krzywdą? Czy da się zobaczyć światło w mrokach grzechu?

Ty, błogosławiony Franciszku, już za życia byłeś otoczony Boskim światłem, którym promieniała Matka Boża. W czasie pierwszego objawienia, 13 maja,
w tym świetle płynącym z Jej dłoni, sam siebie widziałeś w Bogu: „Wymawiając te ostatnie słowa («łaska Boża będzie waszą siłą») rozłożyła po raz pierwszy ręce, przekazując nam światło tak silne (…) żeśmy się widzieli Bogu”.

To Boże światło wpisało w twoje dziecięce serce przekazane ci orędzie. Tak to zrozumiałeś, bo – wobec zainteresowania ludzi – powiedziałeś do kuzynki z westchnieniem: „Ci ludzie cieszą się już, bo im mówimy że Matka Boża kazała odmawiać różaniec i nauczyć się czytać! A cóż by to było, gdyby się dowiedzieli, że nam pokazała Boga w swoim Niepokalanym Sercu, w tym tak wielkim świetle?”. Ta chwila doświadczenia chwały Bożej pozwoliła ci przetrwać późniejsze prześladowania i cierpienia płynące z umartwień czy choroby.

Przeżywane przez ciebie doświadczenie Boga to nierozłączna część orędzia objawień, a najważniejszym elementem przesłania jest wezwanie do przemiany życia, do nawrócenia, podążania Bożą drogą. W słowach Maryi ukazane jest miłosierne oblicze Boga, który pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Bóg powierzył ci, błogosławiony Franciszku, misję działania dla dobra ludzi: masz wstawiać się u Boga za grzesznikami i prosić o pokój na świecie. Najpotężniejszym sposobem, aby to osiągnąć, jest modlitwa – pokarm niezbędny dla życia chrześcijańskiego. Nie możemy pozostać obojętni. Podczas pielgrzymki do Fatimy w 1982 r. św. Jan Paweł II powiedział: „Treść wezwania Pani z Fatimy jest tak głęboko zakorzeniona w Ewangelii i w całej Tradycji, że Kościół czuje się tym orędziem wezwany”.

Błogosławiony Franciszku, spragniony oglądania Pana Jezusa w Niebie, poznający Trójcę Świętą w świetle wychodzącym z rąk Maryi, módl się za nami. Przy tej stacji Drogi Krzyżowej wyproś mojemu sercu całkowite oddanie się Bogu. Wierzę, że wtedy każda mroczna chwila mego życia rozbłyśnie światłem Bożego miłosierdzia, które wyprowadzi mnie z plątaniny dróg na prostą drogę do Nieba.

 

Stacja XIV

PAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY

Następnego dnia po śmierci Franciszek został po­chowany na cmentarzu parafialnym w Fatimie wśród płaczu i nieutulonego żalu jego najbliższej rodziny oraz wszystkich, którzy zdążyli go poznać. Była to skromna ceremonia, sprawowana w czasach groźnej epidemii hiszpanki. Na przodzie niewielkiego konduktu niesiono krzyż, za którym szli mężczyźni ubrani w zielone stroje jednego z religijnych bractw, tuż za nimi szedł ksiądz w komży i czarnej stule, następnie podążało czterech chłopców w białych albach, którzy nieśli trumnę, oraz – na końcu – pogrążeni w żałobie żegnający tego małego chłopca, który widział Matkę Bożą. Ksiądz przewodniczył modlitwie różańcowej, w której Franciszek nie mógł już wziąć udziału. Hiacynta z powodu choroby pozostała

w domu.

Jednak historia Franciszka nie kończy się złożeniem do grobu. Bóg ma odmienne plany od ludzkich. Można powiedzieć, że długo czekał błogosławiony Franciszek na kolejną stację – już nie drogi krzyżowej, ale na stację wyniesienia do chwały ołtarza. A jednak się stało. W dniu 13 marca 1952 roku odbyła się oficjalna ekshumacja doczesnych szczątków Franciszka w obecności rodziców
i władz kościelnych oraz cywilnych. Następnie przewieziono je do nowo wybudowanej w miejscu objawień Bazyliki Fatimskiej i złożono w kaplicy, gdzie czekają na ostateczne zmartwychwstanie.

W trakcie beatyfikacji z udziałem prawie milionowego zgromadzenia wiernych w Fatimie 13 maja 2000 r. Ojciec Święty powiedział o Franciszku: „Tym, co najbardziej zdumiewało bł. Franciszka i co pochłaniało jego uwagę, był Bóg ukryty w owej niezmiernej światłości, która przeniknęła do głębi ich troje. Ale tylko jemu Bóg objawił się bardzo smutny. Którejś nocy jego ojciec usłyszał szloch chłopca i zapytał go, dlaczego płacze. Syn odpowiedział: Myślałem o Jezusie, który jest bardzo smutny z powodu grzechów popełnianych przeciw Niemu. Ożywiało go jedno pragnienie, bardzo znamienne dla dziecięcego sposobu myślenia: chciał pocieszyć i rozweselić Jezusa”. Następnie Papież przeszedł do opisania walki między dobrem a złem: „Orędzie Fatimy wzywa do nawrócenia, ostrzega ludzkość, aby nie stawała po stronie smoka, który ogonem zmiata trzecią część gwiazd niebieskich i rzuca je na ziemię (por. Ap 12, 4). Ostatecznym celem człowieka jest Niebo – jego prawdziwy dom, gdzie Ojciec niebieski oczekuje wszystkich z miłosierną miłością”.

Błogosławiony Franciszku, wypraszający nam w Niebie łaskę świętości, módl się za nami.